Kolizja na Widokowej
- Dodano: poniedziałek, 24 grudzień 2018 10:25
- |
- Autor: D.Markowicz
- |
- Odsłon: 4711
Wczoraj tuż po godzinie 11:00 na skrzyżowaniu ulicy Widokowej, Górskiej i Krakowskiej w Moszczenicy doszło do kolizji dwóch pojazdów osobowych. Na szczęście w zdarzeniu nikt nie ucierpiał.
Jak wstępnie ustalono, kierująca samochodem Fiat Panda nie ustąpiła pierwszeństwa nadjeżdżającemu od strony Turzy Volkswagenowi. Doszło do zderzenia czołowo-bocznego, w wyniku, czego VW Golf wypadł z jezdni i przewrócił się na dach.
Fiatem podróżowała jedna kobieta, natomiast Volkswagenem na śląskich tablicach dwie kobiety. Na miejsce natychmiast zadysponowano OSP Moszczenica, Policję i JRG Gorlice. Strażacy po przyjeździe na miejsce zajęli się osobami biorącymi udział w kolizji, wstrzymany chwilowo został ruch i zabezpieczono uszkodzone pojazdy. Po tym ruch na drodze odbywał się wahadłowo.
Na miejsce zadysponowano także pogotowie ratunkowe, które do szpitala zabrało dwie panie z VW. Zgodnie z procedurami, strażacy przez jakiś czas nie mogli usunąć pojazdów, dopóki nie przyjdzie informacja o stanie zdrowia kobiet – to decyduje o tym jak zakwalifikowane zostanie zdarzenie(wypadek lub kolizja).
Zdarzenie zakwalifikowane zostało, jako kolizja, sprawczyni zdarzenia z Fiata Pandy została ukarana mandatem karnym.
Choć ruch odbywał się wahadłowo, to utrudnień nie potrafiła zrozumieć pani podróżujące Renault Scenic na krakowskich tablicach. Krakowianka opuściła swój pojazd i przyszła podważać kompetencje strażaków, grożąc, że złoży na nich skargę itd. Pomyśleć, że idą święta… Jest to bardzo przykry incydent, tym bardziej, że strażacy z OSP Moszczenica za swoje poświęcenie NIE POBIERAJĄ WYNAGRODZENIA.
Jeden miał z dziećmi ubierać choinkę, drugi pomóc żonie w przygotowaniach świątecznych…, ale gdy zawyje syrena i trzeba jechać z pomocą to rzucają wszystko i jadą. Ryzykując podczas akcji niejednokrotnie własne zdrowie, a nawet życie. Apelujemy do wszystkich, że za nim będziemy się złościć, przeklinać i obrażać strażaków to pomyślmy, – co czują dzieci, z którymi tata miał ubierać choinkę, żona, której mąż miał pomóc i która martwi się o męża, bo nie wie czy pojechał do wypadku, czy walczy z pożarem. Do tego okres przedświąteczny a niektórzy ludzie w ogóle nie zachowują się jak ludzie.